Forum -=[ BUNKIER ]=- Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
Detroit kontra reszta świata...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum -=[ BUNKIER ]=- Strona Główna -> mÓZG pEŁNY
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Greg Kranzz
PostWysłany: Sob 0:09, 12 Sie 2006 Powrót do góry


Dołączył: 24 Paź 2005

Posty: 457
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Jeryho Tekkno Mekka

...

Detroit kontra reszta świata

W 1991 roku brytyjski duet LFO, uznawany za pionierów techno w Europie, umieścił na swojej płycie "Frequencies" pewną deklarację. W intro do płyty, zniekształcony przez elektroniczny filtr głos, pytał: "House. What is House?" (house był wówczas terminem zbiorczym dla różnych odmian muzyki tanecznej - przyp. M.H.). Odpowiedź umieszczona zaraz potem brzmiała: "Technotronic, KLF or something you live in. To me house Phuture Pierre Fingers Adonis, etc. The Pioneers of the Hypnotic Groove, Brian Eno, Tangerine Dream, Kraftwerk, Depeche Mode and the Yellow Magic Orchestra. This Album is Dedicated to You". Ta dedykacja jest ważna co najmniej z dwóch powodów - po pierwsze ma wartość historyczną, po drugie kreśli spektrum zainteresowań młodych wówczas ludzi, współtworzących kolejną muzyczną rewolucję. Dla osoby zainteresowanej muzyką współczesną powstaje jednak pytanie: dlaczego Gez Varley i Mark Bell pominęli w podziękowaniach faktycznych twórców muzycznego gatunku, który na ponad dekadę owładnął umysłami, duszami i ciałami młodzieży na całym świecie?
Przenieśmy się zatem do USA.

Detroit...

...to miasto w Stanie Michigan znane w świecie muzycznym z doskonałej, specjalizującej się w muzyce soul wytwórni Motown, zaś w świecie wielkich pieniędzy i przemysłu, z potężnej fabryki Forda. W USA o Detroit mówi się "Motor City" - z uwagi na to, że fabryka samochodów dawała zatrudnienie znacznej części - również czarnoskórych - mieszkańców miasta. To właśnie tutaj powstało techno w postaci znanej później przez wiele lat. "Ojcami chrzestnymi" detroit techno są Derrick May, Juan Atkins i Kevin Saunderson. To oni, wsłuchani w czarny funk lat 70. i elektroniczne eksperymenty z Europy, postanowili sami zakupić pierwsze syntezatory i połączyć dwie, na pozór niemożliwe do połączenia estetyki - witalny, emocjonalny, taneczny funk z chłodną, często akademicką muzyką elektroniczną ze Starego Kontynentu. Działo się to pod koniec lat 80. Ciekawe, jak tłumaczą istotę stworzonej przez siebie muzyki jej twórcy. Derrick May: "Zaczęliśmy uprawiać ten rodzaj muzyki nieświadomie, bo wszystkie uczucia i impulsy są nieuświadomione. Zapożyczyliśmy od maszyn dźwięk i zaczęliśmy im nadawać brzmienie, którym nieświadomie nawiązywaliśmy do przemysłu, mechaniki, maszyn i elektroniki. Dlaczego? Dlatego, że pochodzimy z Detroit. Tutaj mamy swoje rodziny i przyjaciół. Detroit to nasze środowisko naturalne, które nas uformowało przez swoje oddziaływanie. Zaczęliśmy tworzyć muzykę techno, nie uświadamiając sobie w pełni, dlaczego jest ona taka, a nie inna. Komponując tę muzykę odtwarzaliśmy jednocześnie nasze środowisko naturalne. Muzykę maszyn. Elektroniczne techno z Detroit". Ta opowieść przypomina wprawdzie marksistowską zasadę "byt określa świadomość", ale jednocześnie wskazuje na głęboko ludzki charakter komponowanej przez Amerykanów muzyki elektronicznej. Stanowi o jej autentyzmie, co z tego, że odrobinę naiwnym? Jeśli dodamy do tego deklaracje Maya typu: "Tworzę muzykę techno, jestem w pełni nakierowany na przyszłość, ale właśnie dlatego szanuję przeszłość", otrzymamy jakże odbiegający od sztampowego patrzenia na zjawisko electronic dance music - wizerunek konserwatywnej elity techno. Żeby zasiać w czytelniku jeszcze większe wątpliwości, zacytuję zwierzenia kolejnych kompozytorów. Carl Craig - filar tzw. drugiej generacji twórców Detroit: "Nie piję ani nie biorę narkotyków. Wiem, że istnieje LSD, ale tylko dlatego, że czytałem o tym, jak byłem młodszy. Tak naprawdę nie wiem nawet, jak wygląda. Znam tylko ziele, ponieważ niektórzy moi znajomi próbowali mnie nauczyć je palić, kiedy byliśmy dzieciakami. Bez powodzenia zresztą". Derrick May nie pozostawia w tej sprawie wątpliwości: "Nigdy nie brałem żadnych narkotyków, nigdy nie paliłem jointa, nigdy nie brałem exstasy, nie wąchałem koki. Nigdy nie próbowałem żadnego <<draga>> w swoim życiu, ani razu, nigdy. Nie mogę zrozumieć, dlaczego ludzie nie chcą być sobą. Co jest z nimi nie tak?" Nawiasem mówiąc m.in. Carl Craig i Kevin Saunderson na pierwszym miejscu listy podziękowań (na okładkach płyt) umieszczają samego Pana Boga (określając Go "first and foremost"...) W następnej kolejności pojawiają się - a jakże! - żony i dzieci. Oczywiście zawsze można powiedzieć, że to tylko czcze deklaracje. Być może, ale przynajmniej są one JAKIEŚ.

Co jest z nimi nie tak...?

Wszystko wskazuje na to, że tkanka, na której wyrosło techno była zdrowa, a impuls do stworzenia nowej estetyki - szczery. Co więcej, jeżeli posłuchamy takich płyt jak "Heavenly" (E-Dancer vel Kevin Saunderson), "Programmed" (Innerzone Orchestra vel Carl Craig) czy "Innovator" (Derrick May), zauważymy, że wypełnia je muzyka na wskroś ludzka, przepojona uczuciami, krótko mówiąc - skrajnie odmienna od "oficjalnego" techno, serwowanego w godzinach popołudniowych na kanale muzycznym VIVA. O czarnych muzykach ze Stanów mówi się nawet "romantycy techno".



Niestety, w pewnym momencie Europejczycy zapomnieli o "ojcach założycielach" z Detroit i przejąwszy ich pomysły kompozycyjne, zaprzęgli je do prania mózgów, uskutecznianego nieustannie podczas Love Parade czy Mayday. Zapominając o Detroit, zapomnieli również o wartościach i korzeniach całego nurtu. Można powiedzieć, że kolejny Alfred Nobel wymyślił dynamit (muzyczny!), by jego następcy wykorzystali go do niecnych celów. Oczywiście sprawa nie jest tak prosta. Na wizerunek techno wpłynęły również wynalazki czysto europejskie - muzyka industrialna i Electronic Body Music (m.in. Front 242, Nitzer Ebb, DAF). Oba gatunki stanowią niewątpliwie drugi ważny korzeń techno. Poprzez skrajnie nieludzkie dźwięki maszyn i fabryk obnażały one duchową mieliznę późnego kapitalizmu. Europejskie techno pożyczyło sobie od nich jedynie zdehumanizowaną estetykę, porzucając podbudowę ideową. Jak zauważył jeden z moich znajomych - jeżeli hip-hop jest współczesnym punkiem, to minimal techno stanowi dzisiaj odpowiednik najcięższych odmian metalu. To właśnie boom agresywnych odmian techno spowodował odejście od kanonów stworzonych w Motor City. Ciekawe, że May, Saunderson i Atkins bardzo wyraźnie widzą tę amnezję tuzów techno z Berlina, Wiednia czy Londynu. Z odpowiednim szacunkiem spotykają się dopiero w dalekiej Japonii, gdzie wydają ekskluzywne albumy, niedostępne na rynku europejskim.

Koniecznie trzeba również wspomnieć o odmiennej motywacji do tworzenia muzyki. W Stanach Zjednoczonych muzykę techno często tworzyli ludzie bezrobotni, zasilający najniższe warstwy społeczne. Inaczej działali młodzi Niemcy czy Anglicy. Zarówno muzycy, jak i bywalcy klubów, pochodzili tu z bogatych domów, a co za tym idzie, stać ich było na bardzo drogi sprzęt elektroniczny i oprogramowanie. Naturalnie, również dlatego techno tak dobrze się tu przyjęło i rozwijało. Ta fundamentalna różnica przyczyniła się także do tego, że w USA techno wypisane było na sztandarach walki z "systemem" (np. legendarne Underground Resistance), a w Europie identyfikowane jest przede wszystkim z hedonizmem, narkotykami i ubóstwem moralnym.

Techno destrukcja

A właśnie w kategoriach moralnych i duchowych należy patrzeć na techno pod koniec 2002 roku. Owszem zjawisko rozrosło się do gigantycznych rozmiarów i wygenerowało na przestrzeni około 18. lat całe mnóstwo bardziej lub mniej wartościowych gatunków muzycznych (począwszy od house, przez trance, drum'n'bass, jungle, minimal techno, ambient techno, techno dub, na - uwaga! - post-techno kończąc). Wiele z nich znacząco wpłynęło na rozwój popu, rocka, a może nawet muzyki poważnej? Jednak główny nurt techno polegał, polega i polegać będzie na imprezach tanecznych. Większość muzyki komponowana jest z przeznaczeniem na parkiet, a właśnie na ogromnych parkietach odbywa się manipulacja tłumem, sterowanie nienawiścią, rozpowszechnianie chemicznych narkotyków, a również stymulowanie poprzez silne bodźce erotyczne. Dla technomaniaków imprezy są głównym miejscem spotkań, na których komunikacja werbalna równa się zeru. Na imprezach 15-16-latkowie intensywnie edukują się w dziedzinie narcyzmu, praktycznej wiedzy seksualnej oraz w rytmie transowego bitu, który skutecznie izoluje ich od rzeczywistości. Nie muszę dodawać, że sterowanie właśnie tak "wyedukowanymi" ludźmi jest w przyszłości dla "inżynierów dusz" przysłowiową bułką z masłem. Generacja techno opiera się w dużej mierze na braku refleksji nad światem i zakrzykiwaniu rzeczywistości. Postulowany przez ideologów techno (Sven Vath, Westbam i inni) metajęzyk muzyki, pozbawiony barier rasowych, religijnych czy językowych, podawany w kształcie techno, jest niebywale ubogi lub po prostu - pusty. Po części stanowi to odpowiedź na pytanie Maya: "Co jest z nimi nie tak?"

Oczywiście, nie jest moim celem idealizowanie "romantycznego" detroit techno i demonizowanie wszystkich pozostałych jego odmian. Zależy mi raczej z jednej strony na odmitologizowaniu negatywnego stereotypu techno, z drugiej zaś na wskazaniu zagrożeń, które ukryte są głównie w subkulturze związanej z tym gatunkiem muzyki.



...
Zobacz profil autora
Satina
PostWysłany: Sob 15:08, 12 Sie 2006 Powrót do góry


Dołączył: 25 Paź 2005

Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: sercem Cn/ciałem Wrocław

Właśnie
"Co jest z nimi nie tak?"
Co sie dzieje z tym światem z tymi ludzmi ?? Sad Sad Sad
Zobacz profil autora
ploomba
Administrator
PostWysłany: Sob 16:07, 12 Sie 2006 Powrót do góry


Dołączył: 19 Paź 2005

Posty: 1032
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: __>> MeKkA

ideologia Underground Resistance________na zawsze___
Zobacz profil autora
Venom
PostWysłany: Nie 13:40, 13 Sie 2006 Powrót do góry


Dołączył: 24 Paź 2005

Posty: 2980
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Cieszyn

bardzo dobry artykul... choc ja mam do tego inne nieco podejscie.
Zobacz profil autora
AyEri
PostWysłany: Śro 13:39, 23 Sie 2006 Powrót do góry


Dołączył: 22 Sie 2006

Posty: 100
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: 49°42'N, 19°12'E // 50°04.5'N, 19°47.5' E

Venom napisał:
bardzo dobry artykul... choc ja mam do tego inne nieco podejscie.


Sprecyzuj ;P
Też mam na jego temat pewne zdanie:

Według mojej opini tekst o zapożyczeniu i wzbogaceniu dźwięków pochodzących z maszyn przemyslowych pełni rolę wprowadzającą w odpowiednie podejście czytelnika i nic więcej.
Nie odbieram tego dosłownie, gdyż według mojej opini człowiek sam szuka czegoś nowego.
Tym samym eksperymentowanie, modulacja, skladanie próbek dźwiękowych, szukanie sensu w nowym brzmieniu, ma dużo większe znaczenie w powstaniu Detroit Minimal Techno a po tym samej kultury i stylów muzycznych.
W powstaniu stylu widzę humanizm: Człowiekiem jestem i nic co ludzikie nie jest mi obce. Ciekawość i chęć tworzenia czegoś nowego.

Zastanawia mnie też jak niniejszą historię muzyki odbierać będą przyszłe pokolenia. Czy za dwadzieścia, trzydzieści, czterdziesci lat, kolejny ludzki kolektyw będzie wzdychał za niezwykle prostą i czytelną rytmiką.
Wiemy bowiem, że styl niedostępny jest dla wszystkich, bowiem prostota i synteza dźwiękowa a zarazem agresywność nie jest obecnie akceptowalna przez wszystkich.
Wypada mieć tylko nadzieję.. że ze stylem techno będzie tak jak z wieloma genialnymi odkryciami naukowymi, czy też proroctwami tysiąclecia.
Geniusz jest to bowiem zjawisko, wyprzedzające epokę. Nieczytelne dla mas. Takimi są do dziś Einstein, Tesla etc.
Proroctwa Juliusza Werne'a (20 tys. mil podmorskiej żeglugi, lot na ksiezyc) również wyśmiewane i nierozumiane przez ludzkość, a jednak dwudziesty wiek przyniósł rozstrzygnięcie..

Tak samo może być z muzyką: elektronika, techno, minimal.
Żywe dotąd, póki czlowiek o nich pamięta.

___________
pink ponk
Zobacz profil autora
Venom
PostWysłany: Śro 14:31, 23 Sie 2006 Powrót do góry


Dołączył: 24 Paź 2005

Posty: 2980
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Cieszyn

Wydaje mi sie ze wsrod sluchaczy czy nawet osob czynnie dzialajacych w muzyce techno (obojetne w jaki sposob) jest juz coraz mniej osobnikow ktore znaja historie tej muzyki (nie mowiac juz o tym ze ja pamietaja). Wg mnie faktycznie wazna jest ta wiedza ale czy najwazniejsza niesadze. Teraz to wszystko sie miesza. Pionierzy pionierami a to co sie dzieje teraz to wg mnie jest calkiem co innego. Niepodwazalnym faktem jest to iz muzyka techno ogolnie mowiac przez wielkie festiwale typu Mayday czy Love Parade (mozna wymieniac tego wiecej) stala sie komercyjna. Z tego co mi wiadomo kiedys tak nie bylo. Teraz dostep do tej muzyki jest banalny przez co niestety trafiaja na nia ludzie zupelnie przypadkowi. Obserwuje to w moim otocznie. Techno dla ludzi jest jak jakis "boom". Fascynuje ich... Nie obchodzi ich historia tej muzyki. Nie mi jest rozstrzygac czy to zjawisko jest pozytywne czy negatywne... Artykul ten wg mnie zdecydowanie mowi ze warto sie nad tym zastanowic. Wszystko co nas otacza jest zmienne. Swiat wciaz brnie do przodu. Z Muzyka nie jest inaczej. Mimo wszystko wspolczesni tworcy nawet jesli nie znaja historii muzyki i nie wiedza gdzie jest "kolebka" techno wg mnie rowniez zasluguja na uznanie. Robia cos co wciaz sie rozwija. Sa jakby kolejnymi galeziami drzewa. Niedlugo stana sie podpora dla nowych galezi... Nie koniecznie musza byc polaczone z podlozem... z korzeniami ...

Ciezko faktycznie jest to wszystko ubrac w slowa... Nie mowiac juz o tym zeby wylowic tylko te mysli ktore sa wazne na ten temat. O tym moznaby rozmawiac godzinami ja mysle...

Moze ktos sie jeszcze wlaczy do dyskusji... Moze sam Greg Kranzz ??
Zobacz profil autora
AyEri
PostWysłany: Czw 8:11, 24 Sie 2006 Powrót do góry


Dołączył: 22 Sie 2006

Posty: 100
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: 49°42'N, 19°12'E // 50°04.5'N, 19°47.5' E

Venom napisał:
Wydaje mi sie ...


Idea znania historii a tworzenie muzyki..
Co do Twojej wypowiedzi, to zawarłeś wiele ciekawych argumentów.
Jednakże dziesiejszy bum na zabawy typu Love Parade, Mayday kiedyś się skończy. Skończy się gdy muzyka przejdzie transformację, udoskonalenia.
Narazie trzeba przegryźć gorzką pigułkę, że nad ideę tworzenia czegoś nowego-eksperymentalnego, dzisiaj wielu muzyków inwestuje swój czas w dublowanie tego samego, a głównym celem jest chęć zarobienia dużej kasy.
A żeby do tego doszło, twórca, czy też przyszły pionier musi znać historię muzyki, gdyż istnieje duże prawdopodobieństwo że z czasem może on zdublować to co już było.
Poznanie stylów jakie powstały, dla mnie jest niesłychanie ważne. Gdybym sam zechciał zacząć tworzyć, przede wszystkim chciałbym zaoszczędzić sobie czasu by nie powtarzać się z podobną nutą, która niegdyś była już osłuchana oklepana.
Może w przeszłości było łatwiej. Gdy w obieg wchodziły maszyny elektroniczne komputery, wykształciły się najpierw formacje tworzące elektronikę (ex. Kraftwerk, JM Jarre, Tangerine Dream..).
Oni przechodzą do historii..
Ich odwaga przeciwstawienia się tradycyjnej instrumentalnej nucie była motorem napędowym dla innych, skutkiem czego Detroit "poszlo w rytmy maszyn General Motors" w Niemczech zaczęły wykształcac się style przypominające dzisiejszy minimal. Holandia poszla w Hardcore Techno.
Imprezy rave -- niegdyś nielegalne i dla wtajmniczonych. To musiał być klimat!

Tak jak mówiłeś czas wykształca kolejne gałęzie, ale wiele tych gałęzi przytwierdzonych jest silnie do starego grubego korzenia. Dlatego osobiście oponuję za tym by do muzyki zacząć wprowadzać zupełnie nowe brzmienia. Stara idea techno z pewnością sie nie zatraci, bo zywa będzie dotąd aż ludzie będą o niej pamiętać, a tworzenie nowych stylów spowoduje przeobrażenie pierwowzorów.

Popatrz na takie dzisiejsze przykłady jak: Mouse on Mars, Richie Hawtin... Wyraźna obecność starego, ale OGROM naprawde nowego.

Problem z DJ

Tu jest podobnie.
Znanie historii i stylów muzycznych, jest niezwykle pomocne w swojej działalności jako DJ. Moim zdaniem górę bierze kwestia odpowiedniego serwowania muzyki - dobór tematyczny!
Kwestie techniczne i prezentacji tego co chcesz zmiksować są drugorzędne, i je doskonalić powinno się z każdą następną imprezą.
Dla mnie nawet najlepiej serwujący grajek, zgrywający kawalki płynnie, ale w swojej "twórczości" nie posiadający iskry nie jest NIC WART!
Samo granie takie bezwiedne jest sztuką dla sztuki.
I jeśli DJ chce być zauważony też musi poeksperymentować!
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum -=[ BUNKIER ]=- Strona Główna -> mÓZG pEŁNY Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare